W wypadku samochodowym ginie pasażerka w ciąży. O zadośćuczynienie za śmierć jedynej córki stara się matka. Ubezpieczyciel przyznaje jej 14,7 tys. zł. Sprawę przejmuje firma odszkodowawcza. Przed sądem wykazuje, że trauma po stracie jedynego dziecka jest ciągle obecna. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy przyznaje matce 69 tys. zł. Sprawa zostaje skierowana do apelacji. Sąd Apelacyjny w Gdańsku przyznaje matce łącznie 120 tys. zł.

Inna sprawa. 49-letni Grzegorz po wypadku ma liczne złamania kości twarzoczaszki, ostrą niewydolność oddechową. Wymaga stałej opieki, leczenia psychiatrycznego, nie może pracować, prowadzić samochodu, ma depresję i zaburzenia powonienia. Towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaca mu 25 tys. zł. Kancelaria odszkodowawcza przygotowuje pozew do sądu. Wtedy ubezpieczyciel proponuje ugody: 150 tys. zł, a potem 175 tys. zł (czyli mógł zapłacić więcej). Pan Grzegorz decyduje się na proces. Wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku nie pozostawia złudzeń: dopłata 320 tys. zł dla pana Grzegorza.

Gdyby nie pomoc firm odszkodowawczych – w tych dwóch przypadkach towarzystwa ubezpieczeniowe wypłaciłyby poszkodowanym łącznie niespełna 30 tys. zł, a ostatecznie poszkodowani otrzymali 440 tys. zł. Czy firmy odszkodowawcze są potrzebne Polakom? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi…